Rano wylot z Madrytu i lądujemy na lotnisku Orly. Busem do stacji Denfert Rochereau, potem metrem do Etoile, przesiadka i do Anvers. Tam, niedaleko Sacre Coeur mamy hotel (Saint Pierre), który dzień wcześniej zarezerwowałem przez booking. Jak na Paryż nawet niezbyt drogo (45Euro), ale standard mizerny. Zostawiamy rzeczy i na miasto.
Pogoda rewelacyjna, świeci słońce, spacerujemy obok Centre Pompidour do katedry Notre Dame, potem kilka mostów nad Sekwaną. Teren przy rzece jest świetnie zagospodarowany, specjalne miejsca do siedzenia i imprezowania, sporo knajpek i oczywiście dużo ludzi. Wygląda to naprawdę dobrze, widać, że robili to ludzie, którzy znają się na rzeczy, przyjemnie popatrzeć, w jaki sposób można wykorzystać tereny przy rzece. Fajnie, jakby tak można było w Warszawie, cóż, Wisła sporo szersza i nie ma takiej ilości mostów spajających oba brzegi.
Potem jeszcze bulwar Saint Germain i pomału się ściemnia gdy dochodzimy do wieży Eiffle'a. Kupujemy bilet na samą górę i musimy odstać kilkadziesiąt minut w kolejce do windy. Na górze trochę wietrznie i zimno, ale my posłusznie stoimy w jeszcze większej kolejce na sam szczyt. Widoki oczywiście fajne, potem metrem wracamy do naszego hotelu.