Tym razem wyruszamy wcześniej, jest bliżej i nie ma żadnych granic po drodze, więc już ok. 12-ej wchodzimy do parku. Tutaj jest tylko jedna trasa, do której dowozi na autobus. Widoki na wodospady Iguazu są równie oszałamiające, jest specjalna kładka i można podejść dosyć blisko do wodospadu, ryzykując zmoczenie, bo wszędzie bryzga woda.
Krótkie porównanie: po argentyńskiej stronie jesteśmy bardzo blisko Garganta i podchodzimy do kaskady od góry, doskonale widać wodę spadającą w dół, ale samego dołu już nie widać, bo piana, mgła, itd., natomiast w Brazylii do wodospadów (ale nie do Garganta) podchodzimy od dołu i jakby efekt jest mocniejszy bo widzimy ogrom całości. Z kolei argentyńska strona jest większa i są inne trasy do wyboru a brazyliska ma tylko jedną. Generalnie sugeruję odwiedzenie obu, z tym, że na argentyńską trzeba poświęcić więcej czasu na miejscu, o dojeździe nie wspominając. Chyba, że się jest w Argentynie. Kosztów nie porównuję, bo się pogubiłem z tym wymienianiem peso, wejście do brazyliskiego parku kosztuje 50 reali.
Są jeszcze dodatkowe atrakcje, np. łódka, która podpływa pod mniejsze wodospady, przy okazji mocząc wszystkich doszczętnie. Koszt po stronie brazylijskiej: 170 reali. Ponieważ Brazylia ma dużo mniejszą część wodospadów rejs ma sporo mniej do zaoferowania niż argentyński. Nie wiem, bo w końcu nie skorzystaliśmy, mimo, że na początku bardzo chcieliśmy. W Argentynje nie starczyło czasu a w Brazylii byliśmy cali mokrzy po wędrówce kładką...
Odwiedziliśmy za to Parque das Aves, czyli Ptasi Park (kilkaset metrów od wejścia do wodospadów, koszt: 28 reali) i przyznaję, że warto. Dużo rodzajów ptaków, pozujące do zdjęć tukany i papugi, pelikany, były też kolibry i motyle. Fajne.
Z parku wychodzimy tuż przed zamknięciem i do domu.