Pobudka skoro świt, śniadanie, żegnamy się i jedziemy jeszcze na moment do parku Mikumi (opłata obowiązuje przez 24h a wjechaliśmy wczoraj o 8:50). Po drodze, bardzo blisko kampu widzimy bawoły afrykańskie, przy drodze tradycyjnie zebry i mnóstwo impali. Nie mamy za dużo czasu, chcemy zdążyć na prom na Zanzibar o 15:30. Planowaliśmy zobaczyć w parku wschód słońca, ale to wzeszło wcześniej, więc jak wjeżdżamy do Mikumi jest już jasno. I dzisiaj znowu mamy szczęście; nasz kierowca wypatrzył leoparda niosącego upolowaną impalę. Nie był zbyt blisko i po niedługim czasie znika w trawie, ale ten drapieżnik to naprawdę duża rzadkość. Czekamy jeszcze chwilę, bo zwykle leopard konsumuje swoją zdobycz na drzewie, ale niestety, nie pojawia się już, ani teraz, ani jak wracamy. Fakt faktem, że do tzw. wielkiej piątki brakuje nam tylko nosorożca, ale te żyją tylko w Ngorongoro, obok Serengeti. Podjeżdżamy jeszcze do tzw. Hippo Pool, gdzie w wodzie siedzą hipopotamy i krokodyle. Krokodyle, jak tylko widzą nas na brzegu, odpływają i znikają pod wodą a hipopotamów jest chyba z osiem, siedzą w wodzie, wystaje im tylko kawałek łba z oczami, co jakiś czas wydają dziw e odgłosy i strzelają do góry wodą. Fajny widok. Na koniec napotykamy się na duże stadko słoni i pora wracać. Dokładnie o 8:15 wyjeżdżamy z parku Mikumi.