Pokój jeszcze nie gotowy, więc zostawiamy rzeczy i idziemy na spacer. Ao Nang ma dwie plaże oddzielone od siebie obrośniętą drzewami wysoką skałą i jedną główną ulicę tradycyjnie pełną straganów, knajpek oraz miejsc oferujących usługi turystyczne i masaże. Wszystko oczywiście na jedno kopyto. Żeby sprostać oczekiwaniom wymagających turystów jest nawet McDonalds i Starbucks. Widać, że jest bardziej komercyjnie; sprzedawcy są dużo bardziej nachalni niż w Chiang Mai. Ceny różne: kawa mrożona od 20bath na ulicy z kramiku na motorze do nawet 80bath w kawiarni, ale generalnie drożej niż na północy. Plaża jest ok, ale bez rewelacji, dużo uroku dodają sterczące gdzieniegdzie w morzu skały, morze cieplutkie. Na plaży raczej pusto, ale pewnie dlatego, że pogoda paskudna. Niestety. Niebo totalnie zachmurzone, słońca za grosz... Nie można tak żyć, więc korzystając z hotelowego Internetu szukamy miejsca, gdzie może być lepiej. O dziwo, ciutkę lepiej jest z drugiej strony wybrzeża (Ko Samui i Ko Phangan) i na poważnie rozważamy, żeby się tam przenieść. Transport to jakieś 400-500bath. Do końca dnia zwiedzamy (jeśli szwendanie można nazwać zwiedzaniem) całe Ao Nang. Biura turystyczne oferują identyczne pakiety usług: przejazdy do Phuket, Bangkoku, na inne wyspy, nawet do Singapuru oraz nieśmiertelne pakiety wycieczek: na wyspę Jamesa Bonda, Phi Phi oraz na tzw. 4 wyspy. Schemat identyczny: rano zabierają z hotelu, pakują na łódkę, obwiozą, nakarmią i odwiozą. Pełna ekscytacja... Ale cóż, pewnie jest najbardziej ekonomiczny sposób, żeby te miejsca zobaczyć.
Analizując pogodę, podejmujemy decyzję: zmywamy się stąd, bo się nie zapowiada, że będzie lepiej, późnym popołudniem na plaży łapie nas deszcz, masakra.
Kupujemy bilety na jutrzejszy prom na Ko Lantę, wyspę kilkadziesiąt kilometrów na południe. Ceny od 500bath za 1osobę za transport promem i 400za busik. Wolimy pierwszą opcję i po jakichś targach kupujemy w sumie za 700bath. W cenie transfer z hotelu w Ao Nang do promu i przejazd promem.
Wieczorem pierwszy raz idziemy na masaż, chcemy wziąść tajski (ceny od 200bath za godzinę), ale w końcun decydujemy się na oil massage (250bath). Jest niezły, trzeba to będzie powtórzyć.