Pobudka bladym świtem, jeszcze się trochę krzątamy, potem idziemy na śniadanie a tu zong - nic nie gotowe a obsługa siedzi. Przyszedł również koleś, od którego kupiliśmy całą wycieczkę. To miło, że chce nas poeskortować do łodzi. Ale robi się krótko z czasem i zamiast tradycyjnego śniadania na wypasie z omletem, owocami i kawą musimy się zadowolić jednym marnym tostem. W porcie jesteśmy 7:10, jest jeszcze czas na małą kawę. Jesteśmy przekazani w ręce kolejnego człowieka, ma być naszym guidem.
Płyniemy na Lombok, w knajpie czekamy na dalszy transport i nasz guide przekazuje nas kolejnej osobie. Po 15 minutach jazdy znowu przesiadka i kolejna osoba, ale teraz już jedziemy do Sembalun. Dojeżdżamy ok. 10:30, kilka słów celem wstępu, ostatnie przygotowania i ruszamy. Przy wejściu do parku wpisujemy się do jakiejś księgi, ładują nas na pakę małej ciężarówki i po 30 minutach trzęsawki i wybojów zostawiają w lesie. Nasza grupa to trójka młodych Chińczyków, Algierczyk z Kanady i nas dwoje. Nasz przewodnik nazywa się Man i niestety bardzo słabo mówi po angielsku. Chińczycy zresztą też i przy próbach porozumienia się jest naprawdę śmiesznie.
Na razie jest raczej spacerowo, chociaż w tym klimacie to też kosztuje trochę wysiłku, po półtorej godzinie marszu mamy lunch i do grupy dołącza młoda Holenderka, która jest tu na praktykach (finansowanych częściowo przez jej rząd, nieźle...).
Idziemy jeszcze trzy godziny, w tym miejscami pod górę, nie jest już tak łatwo i około 17-ej jesteśmy na tzw. Crater Rim Sembalan, miejscu, gdzie rozbijamy obóz. Nie wspomniałem jeszcze, że jest z nami trzech tragarzy/porterów, którzy cały ekwipunek, namioty, śpiwory, jedzenie, itd. dźwigają na własnych plecach. Do tego wszyscy są w klapkach a zapierdzielają, że hej. Na górze wszystko rozkładają, przygotowują kolację, itd. Jedzenie nadzwyczaj smaczne, albo po prostu człowiek głodny... Nasza grupa strasznie się rozciąga, Chińczycy (a szczególnie młoda Chinka) nie dają rady i przychodzą jakąś godzinkę po nas. W międzyczasie zachodzi słońce, robi się naprawdę zimno, także coś ciepłego jest naprawdę wskazane. Crater Rim: widoki świetne, niestety, wszędzie sporo wycieczek, namiotów i generalnie wszyscy ci ludzie zostawiają niezły syf. Ale to też wina zarządzajacych całością, że nie postawili na górze nawet jednego śmietnika. Po kolacji grzecznie spać, i tak nie ma tu co robić, za to jest strasznie zimno.