W KL nie ma za dużo atrakcji, żeby trochę odetchnąć od zgiełku wybieramy Bird Park, podobno największy na świecie. Jeden przystanek kolejką do stacji o oryginalnej nazwie Kuala Lumpur (bilety chyba po 1zł), potem trochę piechotą. Wszystko oczywiście rozkopane, pozostawiane, nawet ze stacji trudno wyjść, zero oznaczeń. W końcu jesteśmy na miejscu, bilety po 67r od głowy, raczej drogo, cóż...
park nieszczególny, porównując do innego, w którym byłem, przy wodospadach Iguazu w Brazylii wypada raczej słabo. Teren faktycznie duży, sporo klatek z ptakami, fajne strusie i flamingi, ale na wolności chodzą jakieś mało atrakcyjne stworzenia, w tym pawie i nawet kury:)
Wracamy, walizka, jemy hinduskie dobre acz bardzo tanie jedzenie i busem na lotnisko. Przy wyjeździe trochę korków, ale po godzinie jazdy jesteśmy na miejscu. Samolot Qatar Airways do Doha o 20:50.