Geoblog.pl    Piotro    Podróże    Wyspa duża i kilka mniejszych    Mała wioska
Zwiń mapę
2018
11
mar

Mała wioska

 
Madagaskar
Madagaskar, Begidro
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9511 km
 
Pobudka o 6:00, bo o siódmej mamy wyruszyć. Wiatrak przestał działać w nocy, rano okazało się, że nie ma prądu. Nie ma też i wody i już wiem po co jest baniak pełny wody obok prysznica:) teraz śniadanie, to już drugie na Madagaskarze i znowu słabe, w programie standardowo bagietki i dżem, dzisiaj nie mają nawet mleka do kawy, tylko jakieś skondensowane. Cóż, jemy, nie marudzimy. Na przystań odprowadza nas kilkadziesiąt osób, wcześniej nasz kierowca przekazał nas pod opiekę innego, który się nami zajmie podczas spływu. Łódka okazuje się wydrążoną z pnia drzewa pirogą, mamy na niej spędzić kolejne półtora dnia. Pasażerów jest pięciu, nasza dwójka, opiekun -przewodnik, kucharz-wioślarz i wioślarz. Jak się potem okazało, ale nie wyprzedzajmy faktów, pasażerów było sześciu, niestety, nie wszyscy doczekają końca podróży.
Po dusznym mieście na łódce jest nawet przyjemnie, lekki wiaterek, przynajmniej dopóki słońce nie jest wyżej i nie zacznie niemiłosiernie prażyć, i to przez cały dzień, żadnej chmurki. Dobrze, że kupiliśmy parasol i kapelusz, bo byłoby słabo. Ale my to jeszcze nic, wioślarze mają dopiero pod górę w tym skwarze...
Trochę monotonnie, ale przyjemnie. Po drodze możemy obserwować trochę przyrody, raz nawet zatrzymujemy się, bo przy brzegu był kameleon. Prześliczny, zielony, rusza oczami we wszystkich możliwych kierunkach. Potem widzimy jeszcze jednego, większego, nie jest już taki ładny, bo siedzi w cieniu i na brązowej gałązce, więc się dostosował kolorem. Po drodze mijamy ludzi kąpiących się w rzece, małe wioski, kilka łódek, wszyscy się pozdrawiają, machają, dzieci krzyczą. Miło. Obiad w łódce sprawnie przyrządzony na kilku węglach, oczywiście ryż, smaczny, z warzywami.
Na ciutkę dłuższy postój zatrzymujemy się przy niedużym wodospadzie, można się wykąpać, fajnie. Tylko trzeba dojść po sięgającym kostek błocku i ślisko niemożebnie. Wcale nie chcemy wychodzić spod wodospadu, niezłe orzeźwienie, ale załoga nas popędza, więc idziemy.
Po 16-ej jesteśmy na miejscu, wioska nazywa się Begidro i od razu jesteśmy tu niezłą sensacją. Spacerujemy obstąpieni przez kilkadziesiąt dzieci, trzymają nas za ręce, kłócą się o nas, itd.
Wioski opisywał za bardzo nie będę, ale takiej biedy to chyba nigdzie nie widziałem, może w Indiach trochę. We wsi nie ma prądu ani bieżącej wody, życie budzi się i usypia razem ze słońcem, źródłem wody, łazienką, itd. jest rzeka. Dodam tylko, że woda w niej nie jest nawet przezroczysta, ma kolor gliniasto-czerwony, podobno tylko teraz, bo jest pora deszczowa. Całość raczej przygnębiająca.
Na kolację chcą nam zrobić kurczaka, który przypłynął tu z nami łódką (co jakiś czas słyszeliśmy jakieś ko-ko-ko, ale nie przypuszczaliśmy, że wiozą ze sobą żywe stworzenie, żeby je potem zabić i nas nakarmić). Odmawiamy jedzenia kurczaka czym wprawiamy ich w straszną konsternację, na szybko organizują rybę a kurczaka zjadają chyba sami. Tak czy inaczej kolacja pyszna a przygotowana w iście spartańskich warunkach.
Chcemy spać na dworze, ale sugerują namiot, jest duszno, ale trudno.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Piotro
Piotr O
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 298 wpisów298 21 komentarzy21 955 zdjęć955 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.05.2019 - 17.11.2019
 
 
21.06.2018 - 30.06.2018
 
 
08.03.2018 - 25.03.2018