Dalsza część oglądania, tym razem takie Vegas nie oczywiste: ogromny sklep myśliwski z bronią i amunicją, obok kasyno z akwarium, w którym pływa nurek i karmi ryby i płaszczki, dosyć pokaźne zresztą. Potem standard: znak Las Vegas ze sporą kolejką chętnych na zdjęcie. Idziemy na basen do Cosmopolitan na Stripie (tak, tak, można, trzeba tylko wiedzieć jak, hehe), woda nie za ciepła, w ogóle jest tak jakoś mało gorąco. Spacer po kasynach i mallach, dużo tego, automaty i stoły do gry są wszędzie. Lepsze hotele mocno luksusowe, mają tu niezły rozmach, nie ma co…
Na zachód słońca jedziemy do Red Rock Kanion, to jakieś 30 min autem. Generalnie są tu zapisy, bo mają limit wpuszczanych osób, ale jak przyjedzie się po południu, to nie ma problemu z wejściem, oczywiście za darmo z kartą America the Beautiful. Całość to kilkukilometrowa jednokierunkowa droga z parkingami co jakiś czas. I dużo terenów do wspinania, cisza, spokój, natura, przestrzeń. Chyba jedyne takie miejsce tak blisko miasta. Wracając zahaczamy o Walmart, ostatnie zakupy.