Wylot o 14:45 z Warszawy, w Dubaju ok. 22-iej. Trochę formalności przy załatwianiu wizy, transfer do hotelu, gdzie mozemy zjeść kolację na koszt Emirates.
Korzystając z okazji chcemy trochę zobaczyć miasto, ale ze względu na późną porę już wiemy, że nie wjedziemy na najwyższy budynek świata, czyli na Burj Khalifa. Na pocieszenie: czwartek to początek weekendu, więc jest szansa na jakieś atrakcje.
Naprzeciw naszym potrzebom wychodzą oczywiście lokalni przedsiębiorcy, w holu ma swoje stanowisko mini biuro organizujące nocne zwiedzanie miasta, są również hotelowe taksówki. Ceny odpowiednio; 30$ od osoby za 2h wycieczkę busikiem (po krótkiej rozmowie 25$) i 60$ za wynajęcie taksówki i kurs po najciekawszych miejscach. Po rozmowie z taksówkarzem rodzi się jeszcze jeden pomysł: tylko kurs do centrum za 10$ w jedną stronę.
Koniec końców znajdujemy przed hotelem taksówkę za 45$. Kierowca obiecuje, że nie będziemy żałować. Mimo, że jest północ na mieście sporo ludzi i samochodów, sporo terenowych i białych. Główna ulica miasta ma 7 pasów. Nasza trasa obejmowała (wszędzie krótki postój):
- downtown z wieżowcami,
- plażę przy meczecie, atmosfera pikniku, dużo ludzi, siedzą, piją, shishę palą,
- jedyny na świecie 7-io gwiazdkowy hotel Burj Al Arab (jesreśmy tylko przy wjeździe, bo dalej mogą wejść tylko goście),
- Palma Jumeirah, sztuczna wyspa z rezydencjami i hotelami. Na czubku palmy jest kolejny luksusowy hotel, Atlantis a obok Aquarium, całe szczęście czynne do 3 w nocy,
- Aquarium robi niezłe wrażenie; duże przeszklenia, masa ryb, w tym rekiny i duże płaszczki. Warto zobaczyć!
- Burj Khalifa, oczywiście jest już zamknięte, więc pozostaje kilka fotek z dołu i na tym kończymy.
Zmęczeni wracamy do hotelu, przed nami 4h snu.
Kilka spostrzeżeń: prawie w ogóle nie widać rdzennych mieszkańców miasta, za to sporo turystów i najemnej siły roboczej z Bliskiego Wschodu i dalszej Azji. Miasto dobrze doinwestowane, klimatyzowane przystanki, nowe metro, olbrzymie biurowce, zadbane, szerokie ulice. Ale wszystko jakby przykurzone i dookoła pustynia, co najlepiej widać z samolotu. Na pewno warto odwiedzić, ale personalnie nie wiem, czy bym tam wytrzymał dłużej niż kilka dni.