Na śniadanie podgrzewane kanapki i nasz ulubiony yogurt naturales w okienku na dole, potem ostatnie zakupy, kartki pocztowe, jakieś książki, itd.
O 12-ej podjeżdża taxi i jedziemy na dworzec Viazul (5CUC). Tutaj kupujemy bilety na bus do Varadero (10CUC od głowy) i w drogę.
Na dworcu spotykamy jeszcze Francuzów, z którymi jechaliśmy do Viñales...
Jakieś trzy godziny później jesteśmy na dworcu w Varadero, jakoś to spokojnie i sennie w porównaniu do Habany. Szukamy kwatery i nie jest łatwo, większość zajęta albo sporo droższa. W ogóle w porównaniu do Habany jest tu duuuuużo drożej, nawet kawa w przydrożnym barze kosztuje 1CUC a nie 1 peso cubano, czyli 25 razy więcej. Cóż... W końcu znajdujemy przyjemny pokój za 25CUC ze śniadaniami po 5CUC od głowy. Ale musiałem stargować z 35 a właścicielka zanim się zgodziła wygłosiła długą mowę, pewnie z warunkami wynajmu, i co wolno a czego nie. Ale mówiła szybko i niewyraźnie - nic nie zrozumieliśmy:)
Jeszcze jakieś zakupy w centro comerciale przy calle 46 (najtańsza woda, po 0,70) i w końcu idziemy na plażę. Słodki relaks.