Geoblog.pl    Piotro    Podróże    Gruzja latem    Batumi - kurort nadmorski
Zwiń mapę
2016
24
sie

Batumi - kurort nadmorski

 
Gruzja
Gruzja, Batumi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2667 km
 
Rano mała przegryzka i metrem na Didube. Jesteśmy tu już czwarty raz. Chcemy zdążyć na busik o 9:00, jest już za pięć, nie wiemy skąd odchodzi, więc w szybkim tempie wypadamy z metra. Przy wyjściu ktoś zagaduje: "marszrutka?", "da, Batumi, skolka stoit?", "dwadcac", "charaszo" i sprawa załatwiona. Pokazują nam kierowcę, on prowadzi nas na drugą stronę dworca, nie tam skąd standardowo odchodzą marszrutki. Tutaj - pełnia szczęścia, do odjazdu parę minut a busik puściutki:) I ta sytuacja się nie zmienia, oprócz nas tylko dwóch pasażerów, niezły luksus, tak to możemy jeździć, nawet te 6h do Batumi.
Za kierownicą nasz około sześćdziesięcioletni szofer przechodzi transformację, z miłego, spokojnego zmienia się w agresywnego drajwera. Ciągłe linie, ograniczenia prędkości, wyprzedzanie na któregoś z rzędu? Nic mu nie jest obce, gna ile fabryka dała, potem ostro hamuje a my latamy po pustym busiku od ściany do ściany. Każdy jadący przed nim to wróg, którego natychmiast trzeba wyprzedzić, bez względu na to, czy są ku temu warunki, czy nie. Mocno zmęczeni sytuacją dojeżdżamy do wybrzeża i mijamy kolejne nadmorskie miasteczka. Zabudowa skromna raczej ruderowato, dopiero w Batumi zaczynają się bloki. A w drugą stronę korek.
Wysiadamy i z miejsca otaczają nas naganiacze. Odpędzam ich, bo nocleg zarezerwowałem już wczoraj. Nie chcemy też taksówki, idziemy kawałek dalej, do knajpki, zimne piwo w taki upał to świetne rozwiązanie:)
Bierzemy taxi i jedziemy na kwaterę, wcześniej anonsuję się sms-em. Przyjeżdżamy, ale tam nikogo nie ma. Czekamy, dzwonimy, tzn. dzwoni taksówkarz - nic. Właściciel napisał tylko, że jest w kinoteatrze, ale nie wiadomo kiedy przyjdzie, itd. Żar się z nieba leje, morze blisko, czekamy dłuższą chwilę i mamy już dosyć. Obok jest McDonalds z wi-fi, rezerwuję coś innego, 200m dalej. Apartament w dużym, w miarę nowym budynku. Tu też zero kontaktu z właścicielem, ale spotkani na dole ludzie oferują pomoc, dzwonią i w końcu zjawia się właścicielka. Okazuje się, że apartament zajęty, tylko zapomniała tego zgłosić do Booking.com. Całe szczęście ma jeszcze jeden, jak mówi bardziej luksusowy, ale przez to droższy. Ale da nam spw tej samej cenie, co poprzedni, czyli 150 lari. Bierzemy. Może jest bardziej luksusowy od poprzedniego, ale w temacie wykończenia nie będę się przez grzeczność wypowiadał. Powiem tylko, że tak niefunkcjonalnie zaprojektowanej łazienki chyba w życiu nie widziałem...
Idziemy nad morze, nawet się trochę kąpiemy. Plaża kamienista, gdzieniegdzie piach, ale jakiś taki ciemny, mało fajny. Woda też raczej mało przejrzysta. Nie widzę tu znanej nad Bałtykiem tradycji spacerów brzegiem morza, bo prawie do samej wody są ustawione leżaki. Płatne oczywiście, talk samo jak przebieralnia i prysznic.
Potem jeszcze spacer do centrum; fontanny, wesołe miasteczko, lody, standardowe kurortowe rozrywki. Ludzi sporo, wszyscy ładnie poubierani. Trochę szukamy, ale w końcu udaje się znaleźć coś gruzińskiego do jedzenia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Piotro
Piotr O
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 298 wpisów298 21 komentarzy21 955 zdjęć955 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.05.2019 - 17.11.2019
 
 
21.06.2018 - 30.06.2018
 
 
08.03.2018 - 25.03.2018