Na nowym lotnisku w Doha jesteśmy trochę po północy, ponieważ mamy tu spędzić kilka godzin, zagaduję w okienku i udaje mi się dostać voucher na hotel. Tak po prostu a w Wawie robili jakiś problem. Hotel podobno ładny, w centrum, zobaczymy. Grunt, że zawiozą i odwiozą. Hotel może być, jak się okazało - niestety bez śniadania, szkoda. Jeszcze krótki spacer opustoszałą promenadą, nic ciekawego się nie dzieje, za to czuć, że za dnia jest tu mocno gorąco i idziemy spać.
Rano kulturalnie zawożą nas na nowe lotnisko, niezły kolos, wygląda na to, że ciągnie się spokojnie przez jakiś kilometr. W środku kulturka, fajne place zabaw dla dzieci, miejsca do spania, darmowe wifi, woda pitna przy łazienkach, itd.
Samolot do Pekinu startuje około 11-ej.