Geoblog.pl    Piotro    Podróże    Azja majówkowo    Pekin
Zwiń mapę
2017
23
kwi

Pekin

 
Chiny
Chiny, Pekin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10095 km
 
Samolot pełniutki Chińczyków, lecimy jakieś 8h, ale jakoś minęło, jak to w dobrych liniach, dwa ciepłe posiłki, picie, itd. Nawet nadrobiłem jakieś zaległości filmowe. Lądujemy trochę po północy i już nie możemy skorzystać z pociągu, który podobno szybko by nas zawiózł do centrum. Wcześniej musimy odstać swoje w kolejce do odprawy, trochę czasu zajmuje również załatwienie tranzytowej (72h) wizy wjazdowej. Trzeba pokazać bilet na kolejny lot międzynarodowy (mam tylko wersję elektroniczną) i już. Jest jakaś druga w nocy, boję się, że wszystko zamknięte, więc jeszcze przed bramkami wymieniam dolary na juany, żeby chociaż mieć na taxi. Kurs pewnie złodziejski, do tego masakryczna opłata 60j (ca. 35zl) za każdą transakcję, na dodatek koleś nie ma wydać i trzeba wymienić całe 100$. Wrrrrr:(
Taxi (95j ze wszystkimi dodatkami) bez problemów zawozi nas do Sanilun Youth Hostel (130j za noc bez śniadania). Idziemy jeszcze do sklepu obok coś kupić do picia i wreszcie koło trzeciej rano lądujemy w łóżku.
W knajpie obok jemy śniadanie a właściwie obiad, bo taki zamawiamy. Bariera językowa nIe do przeskoczenia, ale obsługa posiłkuje się całkiem sprawną aplikacją tłumacząca. Za dzbanek jaśminowej herbaty, talerz tofu, które podgrzewamy sobie w wodzie (to chyba woda?) z przyprawami w sporym urządzeniu stojącym na stole płacimy około 60j (35zl). Smaczne i fajne. Za to kawa w pobliskiej kawiarni kosztuje 36j, czyli drożej niż w dobrej sieciówce w Polsce.
W banku wymieniamy pieniądze, otwarty chociaż niedziela, kantorów ani punktów wymiany nigdzie nie widać. Kurs lepszy i brak prowizji, w sumie za 100$ dostajemy 682j (na lotnisku 597j - złodziejstwo). Tylko proces wymiany niezwykle biurokratyczny, ksero paszportu, chyba z pięć papierków, pieczątki i oczywiście 15 minut z głowy.
Jedziemy metrem na Plac Tienanmen. Bilety po 5j, jak się nie wychodzi z metra to można chyba jeździć do bólu, przed wejściem kontrolują torby.metro dobrze oznaczone, ale system zakupu biletów jakiś słaby, trzeba wybrać stację docelową a czasami nie ma jej na mapie, więc do okienka, tam tłumaczenie, itd.
Zanim dojdziemy do Placu musimy odstać swoje w kolejkach do kontroli i pokazać kilka razy paszport. Całość pogodzona barierkami, ciężko się połapać, gdzie można pójść a gdzie nie. Na dodatek Wszędzie sporo ludzi, chyba wycieczki, przeważnie Chińczycy, białasów jak na lekarstwo. No i żołnierze: młodzi, wyprężeni, stoją często i gęsto. Sam Plac to ogromna powierzchnia z mauzoleum Mao, jakimś pomnikiem bohaterów, otoczona monumentalnymi budynkami. Mocno przytłaczające mimo przestrzeni jaką zajmuje, nic ciekawego.
Pod trybuną honorową, spod której patrzy na nas przewodniczący Mao idziemy a raczej płyniemy z prądem tłumu do Wiecznego Miasta. Bilety po 60j, audio guide za 30j i do przodu. Całość robi wrażenia, chociaż po pewnym czasie jesteśmy znużeni tymi tłumami i powtarzalnością widoku: plac, schody, pawilon. I tak kilka razy. Myślę, że można tu spędzić kilka godzin, ogromna powierzchnia, dużo zakamarków i budynków z lewej i prawej strony. Zobaczyć trzeba, ale na kolana mnie nie rzuciło. Wychodzimy i chcemy przejść na drugą stronę do XXX, nie jest to łatwe, barierki, barierki, ludzie, ludzie. W końcu znajdujemy przejście, bilety i wchodzimy do parku i po schodach na górę do jakichś tradycyjnych chińskich budynków. Generalnie ładnie, na dole sporo kwiatów, zieleń, jak to w parku:)
W końcu wychodzimy i snujemy się po pobliskich uliczkach, coś jemy (smacznie i tanio) w jakiejś knajpce z Chińczykami. Obok natrafiamy nawet na ulice hutongów, czyli tradycyjnych małych komun mieszkalnych. Szczerze mówiąc trochę się pogubiliśmy, mapa Google, którą wcześniej ściągnąłem pokazuje nam dziwne rzeczy. Potem okazało się, że Google, podobnie jak Facebook, nie jest akceptowana przez chiński rząd. Nad jeziorem natrafiamy na niezłą imprezownię, dziesiątki knajp z muzyką na żywo, neony, itd. Całkiem fajnie, jeszcze jakieś zakupy i zaczynamy szukać metra. Wbrew pozorom, nie jest to łatwe. Bez mapy, z totalną barierą językową, ale w końcu się udaje. Jest 22:30 i okazuje się, że metro już nie chodzi. Przynajmniej tak wygląda z gestów obsługi. Pokazuję, gdzie chcemy dojechać, pytam 'taxi, bus?' - nic, z Chińczykami naprawdę ciężko się dogadać. W końcu łapiemy jakąś taxi za 50j jesteśmy w domu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Piotro
Piotr O
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 298 wpisów298 21 komentarzy21 955 zdjęć955 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.05.2019 - 17.11.2019
 
 
21.06.2018 - 30.06.2018
 
 
08.03.2018 - 25.03.2018