Rano słońce, korzystamy z basenu, taxi na przystań kosztuje 500 baht, tam tłum ludzi, kolejki, stragany, zamieszanie. W końcu przypływa łódź, trochę ludzi wysiada, wsiadamy. Odjazd około 13-ej, na Koh Tao jesteśmy po 15-ej. Trzygwiazdkowy hotel o dużo zapowiadającej nazwie Koh Tao Royal Resort jest 200 metrów od przystani i nad samym morzem, ale niestety okazuje się straszną mizerią.
Wieczorem świętujemy moje imieniny, idziemy na drinki do jakby wykwintnej restauracji na plaży.