Wylot o 7:25, na lotnisko zawozi nas taxi. Przy okazji małe nieporozumienie, recepcjonistka powiedziała, że taxi będzie kosztowało max 15k, więc na wszelki zostawiam 20k i to są nasze ostatnie indonezyjskie pieniądze. Pytam taksówkarza, czy jest ok, wygląda na to, że tak. Ale na miejscu chce więcej, my nie mamy, cóż. W końcu obrażony, nie bierze ani grosza i odjeżdża.
Przy checkingu okazuje się, że mamy 9 kg nadbagażu, więc małe przepakowanie do podręcznego i na 2kg więcej już przymykają oko:) Samolot Air Asia, raczej pustawy, na pokładzie wybieramy smakołyki z menu, kanapki ryżowe i tarik a jak przychodzi do płacenia okazuje się, że tylko gotówka... Więc z jedzenia nici.
2h lotu i jesteśmy w Singapurze.
Różnica między ostatnim miejscem pobytu wprost dramatyczna, tutaj wszystko lśni, wykładziny, toalety, przechodzimy przez jakieś security, dużo obsługi, uwijają się, trwa to moment. Lądujemy na terminalu 4, następny lot jest z 2, więc jedziemy busikiem. Tu wyciągam z bankomatu trochę kasy, zostawiamy walizkę w przechowalni (15$ singapurskich czyli jakieś 45zł) i metrem na miasto. Bilety w automacie chyba po 2,60$, dwie przesiadki, najpierw na Tanah Merah, potem na Outram Park i po jakiejś godzince jesteśmy na stacji Harbour Front. Stacja obudowana centrum handlowym, więc korzystamy z okazji i jemy jakieś coś hinduskiego. W food courcie ceny spoko, spokojnie można coś wybrać za 6-7$, więc nie ma tragedii. Jakieś drobne zakupy przy okazji i idziemy przez nową kładkę/most na wyspę Sentosa. To w miarę nowa budowla, jak tu byłem ostatnio, chyba ze 3 lata temu, to jej nie było. Wszystko oczywiście wygłaskane, dopieszczone, rośliny wypielęgnowane, jak to w Singapurze. Można? Ano można. Sentosa też fajniutka, sklepy, Universal Studios, turyści. Czas nam się kończy, więc nie pójdziemy już na chill out na plażę, szkoda. Wracamy tą samą drogą, odbieramy bagaż, check-in, znowu nadbagaż, znowu przepakowanie do podręcznego. Teraz bez wielkiej walizy idziemy na Terminal 1 zobaczyć Jewel, nową atrakcję lotniska. No i petarda, dawno mi tak kopara nie opadła! Przestrzeń, kubatura, wodospad, miliony chyba roślin, i w to wszystko wkomponowane centrum handlowe, kawiarnie, sklepy, itd. Ludzi podziwiających to cudo oczywiście mnóstwo, na różnych poziomach. Doha już nie jest moim ulubionym lotniskiem:)
Można koło tego chodzić godzinami, ale znowu czas nam się kończy więc z powrotem do Terminalu 2 i do gate’u.
Samolot Scoot do Bangkoku odlatuje o 18:00.