Śpimy długo, inny czas tu inny niż w Vegas, w zasadzie budzę się o 10:45, 15min przed check-out. Pakowanie w pośpiechu, sprzątaczka stuka do drzwi:)
Musimy się przemieścić na drugą stronę, w okolice Lotniska JFK, jakieś 40 km przez miasto. Więc: najpierw hotelowy shuttle bus do P4, potem Air Train na lotniskową stację kolejową, pociągiem do Penn Station (37$, policzyli też za dziecko), tutaj śniadanie i LIRR do Jamaica Station (10$ za nas wszystkich, już tą trasą jechaliśmy tylko w odwrotną stronę). Potem 10minut na nóżkach i po około 2,5h jesteśmy w Red Roof Plus Hotel. Dzielnica mocno brudna, śmieci, mało białych. Ale ma bezpośrednie, kilkunastominutowe połączenie z lotniskiem JFK.
Metrem na Manhattan, jazda około godziny, linia E do końca do World Trade Center. Kręcimy się po okolicy, na miejscu dwóch wież dwie ogromne dziury w ziemi z płynącą wodą, robią wrażenie. Obok muzeum 9/11 i mall Oculus, pod ziemią, ale świetnie zaprojektowane i doświetlone. Przed mostem Brooklynskim handlarze z tanimi pamiątkami, sporo ludzi. Trochę kropi, handlarze się zwijają, ale ostatecznie nie pada zbyt mocno. Idziemy na drugą stronę, obowiązkowe Dumbo, szwendamy się po wybrzeżu, robi się ciemno. Chcemy wrócić drugim mostem, Manhattan Bridge, ale jeżdżą po nic pociągi/metro i jest potwornie głośny, więc odpuszczamy. Robi się ciemno, jakieś zdjęcia i z powrotem. Znowu Oculus, niestety toalety już zamknięte, a dziecko potrzebuje. Wracamy do stacji Jamaica, tym razem chcemy metrem Z, stacja niby blisko ale jednak nie za bardzo. W końcu jedziemy, ale potrzeba toalety u dziecka się nasila, musimy wysiąć po drodze:)
Coś źle spojrzałem na mapkę i zamiast na przedostatniej stacji, gdzie mieszkamy (Sutphin), wysiadamy na ostatniej (Jamaica). Wysiadamy i zong, zupełnie nie możemy się odnaleźć, wychodzimy na zewnątrz, chodzimy naokoło stacji, a nie jest mała i nie wiemy, gdzie jesteśmy. Ciemna noc, pytam kogoś, gdzie stacja AirTraina, jest kawałek, idziemy, jesteśmy, stąd dwa kroki do hotelu, ufff.