Angor Wat

Rano jedziemy tuk tukiem na zwiedzanie kompleksu świątyń Angor Wat. Koszty: tuk tuk 15$, dodatkowo chcieli 5$ za wschód słońca (coś ok. 6 rano - nie ma mowy) i tyle samo za zachód. Wejście na teren kosztuje 20$, co ciekawe 'only cash, ńo credit card'. Teoretycznie mogliśmy wziąść rowery, ale było gorąco i jakoś nam się nie chciało... Kompleks ruin robi wrażenie i na pewńo wart jest zobaczenia, ale moim zdaniem jeden dzień zupełnie wystarczy na ogarnięcie tematu. Teren całości jest naprawdę duży, przy poszczególnych, najczęściej odwiedzanych świątyniach są całe wioski ludzi ludzi żyjących ze sprzedaży jedzenia, pamiątek, itd. Oczywiście strasznie namolnych.
Poza najbardziej znaną świątynią Angkor Wat, mi najbardziej podobała mi się mniejsze ruiny, mocno zdewsatowane przez wrastające w nie drzewa. Nazwy, niestety, nie pomnę.
To chyba tyle w temacie...
W drodze powrotnej pyrkotliwy tuk tuk z nieustannie spadającym łańcuchem w końcu odmawia posłuszeństwa i muszą nam podstawić nowego. Wracamy do miasta, spacerujemy, odganiamy naganiaczy (tuk tuk? Girl? Boy? Massage?, itd, itd.)
Nie mogłem się oprzeć i skorzystałem z tzw. masażu stóp. Tak naprawdę to nie był masaż, tylko trzeba było włożyć nogi do akwarium i pływające tam rybki obskubały mnie z martwych skórek. Kosztowało 3$ (razem z piwem) - polecam.
Ciekawe jest, że całe miasto Siem Reap jako twór przyczepiony do kompleksu świątyń Angkor Wat żyje tylko w jednym celu: zapewnić rozrywkę i obsłużyć setki tysięcy przybywających tu turystów. Takie przynajmniej mam wrażenie. W centrum rozrywkowym miasteczka, na Pub Street kolorowa mieszanka ludzi z całego świata, pomiędzy nimi naganiacze, prostytutki, żebracy i grajki uliczne.
Ceny wszystkiego dosyć przystępne, wszystkie podane w dolarach, można też płacić w bathach tajskich i oczywiście w rialach kambodżańskich. Jakaś nieduża kolacja i wracamy do hotelu.

Zdjęcia (9)

Komentarze (0)