Lotnisko w Brukseli jakieś ogromne; wypadamy prawie pierwsi z samolotu, ale zanim dobiegamy (dosłownie) do bagaży mija ze 20 min. Bagaży ani śladu, więc się rozdzielamy; jedno czeka przy belcie, drugie biegnie do wyjścia i do hali odlotów, żeby się zaczekować. I to był dobry ruch; panie przy odprawie łaskawie poczekały aż dotrę z bagażami a potem od razu zamknęły stanowisko, uffff. Mamy karty pokładowe, małe zakupy alkoholowe i wsiadamy na pokład.