Szybkie śniadanie i taksówką jedziemy na lotnisko. Trochę drożej, al nie telepiemy się z walizkami po autobusach. Linie Cebu Pacific i po 3h jesteśmy na Filipinach. Pogoda dużo lepsza, 30stopni i słońce. Kontrast między HK i Filipanami bardzo duży; począwszy od biednego lotniska a skończywszy na masakrycznych drogach i walących się, pbskurnych chatkach. Za to hotel Costabella Tropical Beach na wyspie Mactan na wypasie: dobry standard, basen i nie za duży, trochę kameralny. Jest przy plaży, ale tu jakoś bez rewelacji, plaża oddzielona betonowym murkiem od kolejnych plaż hotelowych, brak jest swobodnego przejścia.
Zaczynamy relax a wieczorem wyskakujemy do miasta na piwko i coś zjeść. Do Cebu jest cała wyprawa, niby tylko kilkanaście kilometrów, ale tymi wąskimi i pełnymi pojazdów dróżkami zajmuje to prawie godzinę.
Samo Cebu mocno obskurne, takie samo jak miasta Kambodży, Sri Lanki i Tajlandii, więc nie ma co za dużo pisać.