Śniadanie może być, potem idziemy na miasto, chcemy to załatwić wcześnie, bo zapowiedziana temperatura na dzisiaj to 44 stopnie. Ale faktycznie upał już teraz jest okropny, jak tylko możemy, chowamy się się w cieniu. Dobrze, że w Marrakeszu jest sporo parków, dają trochę wytchnienia. Trafiamy do Jardin Majorelle, małego parku kiedyś należącego do Yves Saint Laurenta, teraz otwartego dla wszystkich, za symboliczną opłatą 70d (7€), przegięcie. Teraz mały, ale miło, tylko ta cena. Zmęczeni upałem wracamy do hotelu i hyc do basenu. Wieczorem na plac Jemaa el-Fna coś zjeść, finalizujemy jutrzejszą wycieczkę na pustynię i jeszcze się chwilę szwendamy.