Całe szczęście już nie pada, ale słońca brak. Nie możemy się wygrzebać z hotelu, w końcu taksówką jedziemy zobaczyć figurę Chrystusa. Na miejscu okazuje się, że dzisiaj jest jakaś impreza i jak weźmiemy kolejkę na górę, to będziemy mogli być na górze tylko 10 minut. A ponieważ kolejka jedzie za 30 minut szukamy alternatywnego transportu. Bierzemy taxi i za kilkanaście minut jesteśmy na górze. A tu zong: nie chcą nam sprzedać biletów, mówią, ż wszystko sprzedane. Gadam z różnymi ludźmi, ale niestety, nic z tego. Wygląda na to, że trzeba było kupić bilety na dole w pakiecie z kolejką. Cóż... Na pocieszenie taksówkarz wiezie nas na jakieś punkty widokowe. Potem okazuje się, że ktoś wynajął okolice figury na ślub, na tyle gruby, że grało na nim U2.
Jedziemy Głowę Cukru, kolejką na górę, cykamy zdjęcia, szwendamy się, potem na Ipanemę, żeby coś zjeść. Taxi powozi nas pod jakąś knajpę, ceny z kosmosu, ale jeść się chce. Proste spaghetti - 60zł. Jemy jakieś mięcho, trzeba przyznać, że porcje zacne, kawka i fajny spacer plażą. Hotel, zakupy, itd.