Wychodzimy o 6:00, miły gospodarz taszczy naszą walizkę na swoim skuterze, my drugim jedziemy na przystań. Bilety po 100k od głowy (w klimatyzowanej strefie VIP) normalne chyba po 80k. Odbijamy o 7-ej. 5h slow boatem i jesteśmy w Jepara. Nie moglem znaleźć w necie żadnych konkretnych informacji na temat transportu do Borobodur, więc idziemy na żywioł. Przy przystani stoją kolesie z minibusami i rozdzielają cały transport w różne części kraju, nas zawiozą do Magelang skąd już tylko kawałek drogi do Borobodur. Koszt: 150k od głowy.
Ruszamy o 12:45, niestety busik jest wypełniony po brzegi, ciasno niemożebnie. Ale jakoś jedziemy, na drodze do Magelang jest nawet kawałek autostrady.
Ciutkę po 17-ej, w strugach deszczu wysiadamy z busika i przesiadam się do taxi, która zawiezie nas do Boroboduru a busik pomknie do Yoggyakarty.
W międzyczasie przestaje padać i o 17:30 jesteśmy w hotelu, tuż przy świątyni Borobodur, uffffffffff.
Miasteczko malutkie, w zasadzie jedna handlowa ulica, robimy zakupy, jest ATM, coś jemy. Generalnie nic ciekawego.